Sonia


IMIĘ
PŁEĆ
WIEK
PIES AKTUALNIE PRZEBYWA
WOJEWÓDZTWO
SZCZEPIENIE
ODROBACZENIE
PŁODNOŚĆ
STOSUNEK DO DZIECI
STOSUNEK DO PSÓW
STOSUNEK DO KOTÓW
KONTAKT Z OPIEKUNEM PSA
EMAIL OPIEKUNA
OPIEKUNOWIE WIRTUALNI (utrzymujący psa)
JEŚLI CHCIAŁBYŚ WSPIERAĆ UTRZYMANIE TEGO PSA Zadeklaruj comiesięczną wpłatę

Na malamucią chorobę zapadłam już kilka lat temu przy okazji innego malamuta.
Chorobę po jakimś czasie sprzedałam mojej drugiej połówce i jemu pozostawiłam wybór zwierzaka, bo dla mnie wygląd nie miał znaczenia. Obydwoje tylko chcieliśmy dorosłego malamuta.
Mój mąż upatrzył sobie Sonię, ale ktoś nam ją zgarnął sprzed nosa. Potem było podobnie z jeszcze dwoma malamutami. Nie mieliśmy szczęścia (albo to właśnie szczęście było).

Jak słusznie zauważyła Pati w życiu chyba nic nie dzieje się bez powodu.
Sonia została znowu oddana i tym sposobem jest z nami już – albo dopiero – 7 miesięcy.

Przyznam, że nie jest nam łatwo, bo jak się okazało Sonia ma chore nerki, nie trzyma moczu i ma skłonności do zapalenia pęcherza. Tego nie da się wyleczyć bo jest to wada wrodzona. Wiemy też, że przez to będzie żyła krócej…
Może ktoś właśnie dlatego przestał ją kochać, a może nie kochał jej nigdy…

Za to my kochamy ją bardzo. To strasznie pogodny i kochany zwierz. Wszyscy sąsiedzi ją uwielbiają, moi rodzice – u których ją czasem zostawiamy – również.
Sonia wniosła do naszego życia dużo radości.
Szukając dla niej psich towarzyszy zabaw – bo Sonia jest bardzo towarzyska – poznaliśmy wielu świetnych ludzi z ich zwierzakami.

Teraz mieszkamy w bloku, ale w przyszłości chcemy mieć dom, w którym już teraz jest miejsce dla co najmniej jeszcze jednego malamuta.

(Małgorzata)