1 listopada 2009 r., ok. południa po prostu zniknęły bez śladu z kojca w Izabelinie pod Warszawą Shilah, 8 lat i Chakoonah (jej córka) 6 lat, dwie malamutki wilczasto-białe.
Nie ma żadnych śladów ucieczki, furtki z kojca zamknięte na zasuwy, brama, furtka zamknięte, żadnych dziur, żadnych śladów, po prostu wyparowały! Nie możemy zrozumieć, co się stało. W kojcu został Scotty, który z reguły głośno płacze, jeśli zostaje sam – prawdopodobnie spał schowany w budzie i nie słyszał kiedy one opuściły kojec. Ok. 11 słyszeliśmy obie, jak wyły, trwało to krótko, niestety to się im czasem zdarza.
Kiedyś z naszej działki można było dość łatwo się wydostać, teraz furtka jest zamknięta na klucz, brama na zasuwę, którą można otworzyć zzewnątrz, ale nie można wyważyć. Od paru lat nie zdarzyła nam się ucieczka. W żadnym miejscu siatki nie ma śladów kopania ani podważania siatki. Szukaliśmy wzdłuż ogrodzenia działki, w kojcu, w budach. Nigdzie żadnego śladu. Po prostu – zniknęły! Tak, jakby po prostu poszły z kimś na spacer…
Wczoraj szukaliśmy, chodziliśmy ze Scottym, wystawiliśmy miskę z jedzeniem i zostawiliśmy na noc otwartą furtkę, w misce nic nie ubyło. Dziś zaczynamy działać poważniej – policja, straż miejska, weterynarze, schroniska.
Shilah, 8 lat, tatuaż w uchu T30080,
strona Shilki w galerii
kontakt: chey@sla-w.com
Chakoona, 6 lat, tatuaż w uchu A444, Chip 985120021911000 , strona Chakooh w galerii