Izmir


IMIĘ Izmir
PŁEĆ Suka
WIEK pies dojrzały (3-6 lat)
PIES AKTUALNIE PRZEBYWA
WOJEWÓDZTWO małopolskie
SZCZEPIENIE tak
ODROBACZENIE tak
PŁODNOŚĆ sterylizowana
STOSUNEK DO DZIECI
STOSUNEK DO PSÓW
STOSUNEK DO KOTÓW
KONTAKT Z OPIEKUNEM PSA Martyna Parczewska, tel: 608 286 295
EMAIL OPIEKUNA martyna@adopcjemalamutow.pl
OPIEKUNOWIE WIRTUALNI (utrzymujący psa)
JEŚLI CHCIAŁBYŚ WSPIERAĆ UTRZYMANIE TEGO PSA Zadeklaruj comiesięczną wpłatę

Izmir pod opiekę FAM trafiła w czerwcu 2011, od tego czasu wiele się wydarzyło. Po dwóch miesiącach opuścila schroniskowy boks i zamieszkała w domu tymczasowym pod Częstochową, a następnie w hoteliku w Krakowie.

Początkowo tak ją ogłaszałyśmy:

IZMIR – 3-letnia suczka w typie alaskan malamute poszukuje odpowiedzialnego opiekuna, który pozwoli jej uwierzyć, że nie każdy człowiek jest oprawcą, który trzyma psa na grubym krowim łańcuchu… Początkowo trafiła do schroniska, teraz przebywa w hoteliku pod opieką Fundacji Adopcje Malamutów. Izmir jest spokojna, bardzo kontaktowa, szuka wręcz towarzystwa ludzi. Nie wykazuje tendencji do ucieczek. Nie przepada za towarzystwem innych zwierząt, powinna więc trafic do domu, w którym nie bedzie innych zwierząt. Suczka jest w trakcie diagnostyki lekarskiej ze względu na małopłytkowość krwi.
Chętny domek musi mieć świadomość, że byc może suka będzie wymagała regulaarnego podawania leków do konca życia.
Chory pies też pragnie miłośći i ciepła. Czy Izmir znajdzię kogoś kto ją pokocha?

Szczegółowa diagnostyka wykazała,  że Izmir choruje na anaplazmozę, chorobę odkleszczową.

Była wyjątkowa, cieszyła się każdym dniem, walczyła o życie do końca. To właśnie jej wola życia skupiała uwagę ogromnej rzeszy ludzi dobrej woli, którzy wbrew logice, finansowali bardzo kosztowne badania i leczenie. Jej wiara udzielała się wszystkim.

Odeszła 14. 5. 2013 r.

Pożegnanie Uli

Długo zastanawiałam się co teraz napisać i czy w ogóle jakieś słowa oddadzą to co czuję. Jestem domem tymczasowym i opiekowałam się wieloma psami, wiele z nich było cudownymi przytulakami, słodkmi psiaczkami, które chciały mnie zalizać na śmierć. Izmir była inna. Pamiętam jak dziś gdy przyjechała z Adamem, on otworzył drzwi a z samochodu wyleciały kłęby sierści, do dzisiaj zastanawiam się jak on to doczyścił. Izmir nie chciała wysiąść, musieliśmy ja zachęcać kocim jedzeniem. Wreszcie wyszła, była bardzo duża i bez kontaktu z człowiekiem, ale miała piękne oczy. Od tego zaczęło się nasze wspólne życie, na początku kłapała na mnie zębami, ale od początku lubiła głaskanie i czesanie. Zaczęła łapać kontakt z człowiekiem, z czasem lubiła wszystkich ludzi i na ich widok strasznie się cieszyła. Uwielbiała chodzić na spacery. A potem nastał etap choroby. Dzielnie znosiła moje zabiegi i czasami również to, że sprawiałam jej ból, nieumiejętnym podnoszeniem lub innym zachowaniem. Nigdy nie zapomnę je oczu gdy patrzyła na mnie, ciągle widziałam w nich wolę życia, ona naprawdę bardzo chciała żyć. Niby wiedziałam, że stan Izmir jest zły,ale nie mogłam się przełamać, aby jej wątku szukać właśnie w tym dziale. Teraz jej już nie ma, ale na pewno pozostanie w moim sercu.
Dziękuję dziewczynom za to, że informowały mnie o przebiegu leczenia Izmir, chociaż już nie przebywała pod moją opieką.
Jedynie czego żałuję to to, że wszystko potoczyło się tak szybko, że nie mogłam pogłaskać jej ten ostatni raz i pożegnać się z nią. Żegnaj dzielna psinko. Czasami się nie udaje.

Pożegnanie Kasi:

Żegnaj Izi, moja mała słodka smutna malamucia królewno.
Dzisiaj pierwszy raz od kilku dni wyszło słońce, wszystko wróciło do życia. Ale Ty tego nie zobaczysz, umarłaś. Umarłaś a ja nie umiem sobie z tym poradzić. Do końca trzymałam Cię za Twoją wielką kosmatą łapę, ale czy to coś zmieniło. Mam nadzieję że tak – dla Ciebie. Dla mnie niewiele. Smutek jest i nieszybko zniknie.
Ty nie patrzysz na to w ten sposób. Jesteś już w malamucim niebie i nie mam cienia wątpliwości że siedzisz na malamucim tronie. Ochrzaniasz Mambo , łaskawszym okiem spoglądasz na Rockiego, matkujesz Milce, przyjaźnisz się z Zosieńką. Obserwujesz melancholijnego Jacka. Jesteście szczęśliwi. Tak bardzo chcę w to wierzyć.
Chcę wierzyć w to że teraz jesteś szczęśliwa.
Tutaj na ziemi nie dane Ci było znaleźć domu. Ale tam po drugiej stronie kiedyś wszyscy się spotkamy a Ty będziesz miała nie jednego „swojego człowieka”.
Byłaś tak urzekająca, rozkoszna – nikt kto Cię zobaczył nie przeszedł koło Ciebie obojętnie.
Tyle wycierpiałaś, długo walczyłaś. Dlaczego się poddałaś. Dzisiaj czułam że Ciebie już tutaj nie ma , że nie ma Cię z nami , ze mną. Teoretycznie pozwoliliśmy Ci odejść ale ale ta decyzja leżała w Twoich łapach.
Byłaś wyjątkowa, pod każdym względem. Pamiętam jak wymuszałaś jedzenie kładąc się na śniegu tyłkiem do mnie i odmawiając ruszenia z miejsca bez okupu, jak hojnie szafowałaś zębami kiedy coś szło nie po Twojej myśli lub jakiś pies miał odwagę zwracać na siebie uwagę TWOJEGO człowieka. Jak darłaś koparę na cały hotel domagając się jedzenia , spaceru lub uwagi. I pamiętam jak bardzo tęskniłaś za ludźmi, jak doceniałaś każdą chwilę. Pamiętam jak walczyłaś, czasami o każdy krok. Bez względu na niepowodzenia parłaś wciąż do przodu. Nic nie było w stanie Cię zniechęcić- upadek, gorszy dzień. Zawsze walczyłaś o swoje.
Nie zapomnę jak zawsze zawołana biegłaś w moją stronę na swoich niepewnych łapinach, pewna swego , zdeterminowana.
Nie zapomnę jak latałaś po ogródku z ukradzionymi zabawkami, mając pod ogonem to że ciężko zachować Ci równowagę. Nie zapomnę jak kochałaś życie i jak umiałaś cieszyć się z tego co masz, chociaż miałaś niewiele.
Dzisiaj pozostały mi tylko wspomnienia. Narazie cholernie bolesne. Wspomnienia o psie który ukradł kawałek mojego serca, o psie który walczył całym sobą. Na zawsze będziesz przykładem , przykładem na to że trzeba walczyć, ze nie wolno się poddawać.
Jest mi tak cholernie przykro że nie znaleźliśmy Ci domu. Że nie dowiedziałaś sie jak to jest. Jak może wyglądać prawdziwe psie życie. Tak wiem, dla Ciebie najlepszym domem jaki znałaś był hotel, jeden i drugi ale nie tego dla Ciebie chciałam. Nie udało się. Przepraszam.
Nigdy o Tobie nie zapomnimy, Ciebie nie da się zapomnieć, Na zawsze pozostaniesz z nami, jeśli nie ciałem to duchem.

Testament Izmir
„Nie płacz. Jestem tu. Dotykam Twojej ręki mokrym nosem. Czujesz? Stoję obok Ciebie i merdam ogonem. Wróciłam do Ciebie. A tak naprawdę nigdy nie odeszłam. Zawsze tu byłam. I będę, dopóki będziesz o mnie pamiętać.
Nie płacz. Jestem szczęśliwa. Jak nigdy wcześniej. Jestem zdrowa, nic mnie nie boli. Zapomnij o tym co musiałyśmy przejść. O tym co powoduje, że Twoje oczy zachodzą delikatną mgiełką smutku. To przeszłość. Liczy się tu i teraz. Teraz ja jestem szczęśliwa i Ty też powinnaś być. Nie pozwól, aby pamięć o tym co złe zamazała wspomnienia o mnie. Pamiętaj mnie taką, jaką chciała byś mnie widzieć.
Pamiętasz jak biegałyśmy razem po śniegu, ciesząc się jak para szczeniaków? Przypomnij sobie jaką radość sprawiły nam puszyste płatki śniegu, które spadały na Twoją twarz i na mój nos.
Przypomnij sobie swój dźwięczny śmiech i moje radosne wycie.
Pamiętasz jak uciekałam Ci,ściskając w pysku skradzioną zabawkę? Goniłaś mnie tylko po to, aby wymienić ją na przysmak, odrzucić daleko i powtórzyć zabawę od początku.
Pamiętasz jak zaadoptowałam bezdomnego szczeniaka Lambo? Jak starałam się uczyć go poprawnego psiego zachowania. Jak otworzył się przy mnie, jak znalazł we mnie oparcie?
Oczywiście że pamiętasz. Spraw aby to te wspomnienia były kolorowe. A te z dni, kiedy byłam chora, nie miałam siły pokoloruj na czarno- biało. Wkrótce zbledną a smutek zmaleje.
Pamiętaj czego Cię nauczyłam. Nauczyłam Cię aby walczyć! Walczyć o każdy dzień. Teraz Ty walcz o każdego psa. Nie pozwól aby moja nauka poszła na marne. Pozwól mi zostawić ślad.
Pamiętasz ludzkie reakcje na mój widok? Współczucie, łzy ocierane ukradkiem. Moje istnienie nie było bezcelowe. Empatia, wrażliwość na los chorych, bezdomnych psów- takie odczucia wywoływała moja choroba. Mimo , że to ja zapłaciłam najwyższą cenę nie jest mi żal. Niech Tobie też nie będzie żal. Przyszłość pokaże Ci że nasze doświadczenia były celowe. Czegoś Cię nauczyły.
Nie płacz, wszystko się kiedyś kończy. Moje życie na ziemi się skończyło, ale to nie znaczy że odeszłam. Zawsze będę z Wami, ludźmi, którzy o mnie pamiętają.
Daliście mi coś czego nigdy nie miałam- poczucie że jestem kochana.
Zamknij oczy, uruchom wyobraźnię. Jestem tu, jeśli wystarczająco się postarasz, poczujesz że nie odeszłam. Zawsze stoję obok i uśmiecham się, kiedy któreś z Was pochyla się nad bezdomnym, zmaltretowanym przez życie psem. O to chodziło. Dzięki doświadczeniom jesteście bardziej wrażliwi, bardziej otwarci na pomoc tym którzy sami pomóc sobie nie mogę.
Nie płacz, uśmiechnij się. Uśmiechnij się i podziękuj za ten czas który dostałyśmy. Podziękuj za doświadczenia i miłość, bo prawdziwa miłość zdarza się bardzo rzadko.”

Tak żegnała się z Izmir Kasia, która opiekowała się nią w Krakowie i była przy niej do końca…