Na początku był łańcuchowym stróżem posesji. Większą część doby spędzał sam, w budzie bez podłogi, lub korzystając z dwóch metrów kwadratowych swobody, jaką dawał mu łańcuch. Nie dało się nie słyszeć jego rozpaczliwego wycia.
Być może w momencie, w którym zrywał łańcuch pętający jego szyję myślał, że zaczyna nowe życie jako wolny pies i teraz już wszystko będzie dobrze.
Nie było. Jeszcze nie.
Błąkał się trzy tygodnie. Stawał się coraz chudszy, coraz bardziej zmęczony.
Ale niestety wciąż nieuchwytny. Jak tajny agent. Czasem dostał od kogoś troche chleba z wodą, a czasami kopniaka. Żywot wiejskiego psa.
Dał się złapać dopiero wtedy, kiedy już nie miał siły uciekać. W grudniowe popołudnie prowadziłam go na smyczy do domu, patrzyłam jak słania się na łapach, jak każdy krok jest dla niego niewyobrażalnym wysiłkiem i tak bardzo chciało mi się ryczeć.
Nadeszła pierwsza normalna noc w życiu Agenta, a region ogarnęła fala mrozów, w niektóre noce dochodząca do -30’C…
Ulgę po złapaniu go szybko zastąpił strach, czy on przeżyje. WAŻYŁ WTEDY TYLE, CO MÓJ COCKER-SPANIEL.
Serce się krajało, kiedy musiałam ograniczać jego posiłki do minimum, ale jego układ pokarmowy nie poradziłby sobie z większymi ilościami jedzenia.
Teraz Agent jest w trochę lepszym stanie, ale wciąż jest skrajnie wychudzony, waży jedynie 19 kg! Na szczęście teraz Agent może już zaczynać nowe życie. Dziękuję z całego serca niezastąpionej Wilka Agnieszka Ślęzak która przygarnęła go i dała mu schronienie (i malamucią świadomość) oraz Martyna Parczewska, która bez wahania podjęła się organizacji opieki nad tym nieszczęśnikiem, oraz jak zawsze Michał Welber, który wraz ze mną przez trzy tygodnie aż do osiągnięcia celu biegał po okolicznych wioskach za Agentem.
Mam też wspaniałą wiadomość dla znajomych, którzy jeszcze nie pomogli Agentowi, a bardzo by chcieli: możecie wpłacić na konto Agenta chociażby symboliczną złotówkę. Każda, nawet najdrobniejsza kwota zbliża go do zdrowia. Jest tu ktoś, kto chciałby mnie zaprosić na kawę lub piwo, a nie ma jak, bo już nie mieszkam w Krakowie???
Jako że ani kawy ani piwa nie piję, możesz po prostu wpłacić równowartość na konto Agenta;) Nic na tą chwilę nie uszczęśliwi mnie bardziej niż świadomość, że jego potrzeby są zabezpieczone.
Jeśli nie masz pieniędzy i/lub tak naprawdę nigdy nie chciałaś/chciałeś nigdzie mnie zapraszać możesz UDOSTĘPNIĆ! UDOSTĘPNIANIE MA MOC! Agent szuka domu i właśnie TY możesz mu w tym pomóc!
Adoptowany: 5. 2. 2016 r.